Tworzone razem z małą Małgorzatą, dlatego są pełne uroku :)
Kolejna porcja ciastek, które chowam po różnych puszkach w domu i wyciągam w kryzysowych sytuacjach. Te są bardzo kruche i sycące. Idealne do popołudniowej kawy albo herbaty.
Tworzone razem z małą Małgorzatą, dlatego są pełne uroku :)
0 Comments
Tego typu ciastka są dobrą przekąską do kawy, albo "drugim śniadaniem" w podróży, kiedy to na przystankach ciężko jest znaleźć coś do przegryzienia odpowiedniego dla nas.
Kiedy zabieram się za pieczenie ciastek, zwykle robię ich dużo więcej. Staram się zamknąć w puszkach i rozdzielić pomiędzy domostwami w których bywam najczęściej - zatem część ląduje u siostry, część u rodziców a część zabieram ze sobą. Wówczas wiem, że jak trafię z niezapowiedzianą wizytą, to do kawy dostanę coś dobrego i zdrowego. Fakt, czasem zdarza się, że w magiczny sposób, pod moją nieobecność ciastka same znikają z puszki :) Kolejny sposób na chruściki. Tym razem na piwie. Wyszły kruche i lekkie. Idealne do kwaskowatego jogurtu z czarną porzeczką.
Mimo wszystko, moim chruścikowym faworytem jest przepis nr II Wszystkie 3 wersje są na bazie mąki żytniej, to postaram się jeszcze ulepić wersję bezglutenową. Kolejna odsłona ciastek "na szybko". Zapragnęłam posiedzieć jeden długi dzień w kuchni, i napełnić nimi wszelkie puszki, słoiki, pudełka jakie posiadam w domu. Abym miała na wyciągnięcie ręki pyszną przekąskę. Abym miała co podać odwiedzającym gościom. Abym samolubnie mogła usiąść z filiżanką kawy i puszką aromatycznych ciastek.
Jednak podczas samego pieczenia co chwilkę podbiegała Gosia i podkradała jeszcze ciepłe ciastka. W całym domu przyjemnie pachniało wanilią więc każdy domownik, który przechodził chwytał ciacha jeszcze gorące. Pozostała mi jedna mała puszka, którą przechowuję "na czarną godzinę". Pierwsza ich partia powstała na początku grudnia. Jednak szybko się skończyła. Do tej pory uważałam, że bez miodu wszelkie piernikowe wyroby tracą sens i swoją porządną bazę. Myliłam się. Wyszły wyśmienite.
Z jednego ciasta wyrobiłyśmy dwa rodzaje pierników: pierwsze nadziane powidłami, które powoli, beż żadnych dodatków smażyła nasza mama. Druga partia powstała "na szybko". Polane zostały czekoladą i oprószone siekanymi orzechami. Obie tury wyszły idealnie miękkie i sprężyste. Są to moje pierwsze rogaliki. Dlatego też wyszły trochę krzywo (wyglądają jak kraby!) No dobra - kupiłam sobie nowy, piękny, zielony wałek do ciasta i musiałam wymyślić taki deser, aby podczas przygotowania móc użyć wałka ;) Padło na rogaliki. Kruche ciasto maślano-jogurtowe sprawdziło się idealnie. Z nadzieniem również zaszalałam! Powstały trzy wersje: 1) krem migdałowy (z solonych, prażonych migdałów) 2) krem fistaszkowy (z solonych, prażonych orzeszków ziemnych) 3) z konfiturą truskawkową (faworyty!) |