Wpadła mi dzisiaj w ręce (oczywiście za sprawą Agnieszki) książka, która zapewne nie jest oszałamiającą nowością, ale ja spotkałam się z taką publikacją po raz pierwszy.
Na chwilę obecną zdążyłam ja tylko szybko przewertować i poczytać pojedyncze nagłówki. Są opisane poszczególne Candidie różnych układów, wskazówki co począć, jak diagnozować, jak leczyć.
I co mnie najbardziej interesuje - co jeść aby jej zapobiec! Tyle co zauważyłam wytyczne są minimalnie inne od tych, które zaleciła mi lekarka.
np. autor poleca świeżego pomidora czy buraka. A jest to czerwone warzywo, które ma wysoki IG. I kogo słuchać?
Napisałam do mojej lekarki, z zapytaniem, czy na tą publikację oraz czy może się ustosunkować co do autora. Czy to kompetentna osoba, czy nawiedzony szarlatan. (trzymam kciuki by była to rzeczowa osoba - wówczas spróbuję włączyć pomidory do swojej diety - których to mi bardzo brakuje. A sezon się zaczyna!)
Pogoda skutecznie obezwładniła u mnie zdolność czytania ze zrozumieniem (stąd ten chaotyczny post). Jak się uporam z lekturą, to podzielę się wnioskami. Rzecz oczywista. Bez względu na to, czy będą one korzystne dla autora, czy wręcz przeciwnie.
Na chwilę obecną zdążyłam ja tylko szybko przewertować i poczytać pojedyncze nagłówki. Są opisane poszczególne Candidie różnych układów, wskazówki co począć, jak diagnozować, jak leczyć.
I co mnie najbardziej interesuje - co jeść aby jej zapobiec! Tyle co zauważyłam wytyczne są minimalnie inne od tych, które zaleciła mi lekarka.
np. autor poleca świeżego pomidora czy buraka. A jest to czerwone warzywo, które ma wysoki IG. I kogo słuchać?
Napisałam do mojej lekarki, z zapytaniem, czy na tą publikację oraz czy może się ustosunkować co do autora. Czy to kompetentna osoba, czy nawiedzony szarlatan. (trzymam kciuki by była to rzeczowa osoba - wówczas spróbuję włączyć pomidory do swojej diety - których to mi bardzo brakuje. A sezon się zaczyna!)
Pogoda skutecznie obezwładniła u mnie zdolność czytania ze zrozumieniem (stąd ten chaotyczny post). Jak się uporam z lekturą, to podzielę się wnioskami. Rzecz oczywista. Bez względu na to, czy będą one korzystne dla autora, czy wręcz przeciwnie.